Każdy konflikt w związku można rozwiązać, jeśli naprawdę nam na tym zależy. Silne emocje powodują jednak, że trudno tak po prostu usiąść i porozmawiać. Nie musimy od razu iść do sądu, a w zasadzie należałoby powiedzieć: „nie warto iść do sądu”, bo żaden, nawet najlepszy sędzia, nie rozwiąże naszych problemów! Z pomocą może przyjść nam profesjonalny mediator. A może para mediatorów? 

Mediator to bezstronna osoba trzecia, która pomaga obu stronom konfliktu znaleźć ich własne rozwiązanie, najlepsze dla nich i dla ich wspólnych dzieci oraz nadać temu ramy prawne. Ugoda zawarta przed mediatorem, po zatwierdzeniu przez sąd, ma moc ugody sądowej.

Czy można być całkowicie bezstronnym? Czym jest bezstronność mediatora?

Najprościej mówiąc, bezstronność to stosunek mediatora do stron. Mediator nikogo nie faworyzuje, nawet jeśli mogą się zdarzyć sytuacje, gdy współczuje lub odczuwa bliskość emocjonalną z daną osobą. 

Tak naprawdę mediator jest sprzymierzeńcem każdej ze stron, a jeśli istnieją jakiekolwiek okoliczności i relacje, które mogą wpływać na jego stronniczość, powinien ujawnić je stronom przed rozpoczęciem mediacji.

To uczestnicy, czyli Ona i On decydują czy chcą skorzystać z jego usług. Jeśli z kolei mediator stwierdzi konflikt interesów, nie powinien podejmować się mediacji, ma pełne prawo odmówić, wskazując równocześnie innego mediatora. Wprawdzie nie ma przepisu prawnego, który by to nakazywał, ale zwyczajnie, po ludzku, tak jest uczciwie. 

Bezstronność oznacza, że mediator nie przychyla się do racji żadnej ze stron; prowadzi mediację w taki sposób, aby ewentualna nierównowaga między stronami nie wpływała na przebieg mediacji ani na jej ostateczny rezultat. Jeśli mediator nie jest w stanie prowadzić mediacji w bezstronny sposób, jest zobowiązany do wycofania się z postępowania mediacyjnego.

W teorii wszystko wydaje się łatwe i oczywiste. W praktyce w tak delikatnej materii jak sprawy damsko-męskie, bywa różnie. Cóż z tego, że pani mediator, albo pan mediator stara się, jak może, by obie strony czuły się równo, skoro i tak zawsze będzie „trochę nierówno” z racji płci? 

Kobieta zawsze zrozumie kobietę, a mężczyzna mężczyznę. Jeśli mamy konflikt między matką i ojcem, partnerem i partnerką, mężem i żoną, a pośrodku jest mediator kobieta, to mężczyzna ma prawo czuć pewien dyskomfort. Gdy w roli mediatora występuje mężczyzna - co jednak w mediacjach rodzinnych i w ogóle w sprawach rodzinnych prowadzonych w sądach - zdarza się rzadko, to niekomfortowo czuje się kobieta. 

Czy jest zatem złoty środek?

Tak, jest sposób prowadzenia mediacji, który eliminuje jakiekolwiek podejrzenie stronniczości lub okazywania uprzedzeń i oceniania stron ze względu na ich płeć. Idealne rozwiązanie, choć trudne do zorganizowania w warunkach mediacji sądowej, to mediacje prowadzone w parze, przez dwoje profesjonalnych mediatorów, kobietę i mężczyznę, w tak zwanej ko-mediacji. Mediacje damsko-męskie.

Ogromną szansą na prowadzenie mediacji przez parę mediatorów są mediacje prywatne, zwane też umownymi lub mediacjami pozasądowymi. Są one uregulowane prawnie w art. 183 (1) § 2 i 3 kodeksu postępowania cywilnego, w związku z tym efekt przeprowadzonej mediacji, w postaci ugody mediacyjnej, strony mogą złożyć w sądzie, w celu zatwierdzenia postanowieniem przez sąd. W przypadku zobowiązań finansowych, takich jak na przykład alimenty, sąd nadaje klauzulę wykonalności.

Protokół z mediacji umownej jest dokumentem, potwierdzającym, że strony zawarły umowę o mediację i przeprowadziły postępowanie mediacyjne. Składa się go w sądzie, który byłby właściwy do rozpoznania sprawy według właściwości ogólnej lub wyłącznej (art 183 (13) § 1 k.p.c. 

Co to oznacza w praktyce? Możemy uzyskać wyrok sądowy, nie idąc do sądu, a nawet do niego nie zaglądając. Co więcej, mamy całkowity wpływ na rozwiązanie, które wypracujemy w towarzystwie mediatorów w mediacji, poczucie sprawczości, bo to nasze własne rozwiązanie oraz pełne przekonanie, że osoby, które nam w tym pomogły, naprawdę nas rozumieją.

Autor: dr Ewa Kosowska-Korniak - Mediatorka