Ze strony psychologów, socjologów i grona wielu innych specjalistów (ale także od osób na co dzień obserwujących sytuacje rodzinne) coraz częściej można słyszeć głosy mówiące o tym, że pandemia Covid-19 wpłynęła zarówno na rozpad wielu małżeństw jak i przyspieszyła podjęcie decyzji o rozstaniu.

O tym co dokładnie stoi za tym procesem powiedziano już dość dużo. Na pewno nie bez przyczyny najczęściej wskazuje się na: eskalację już wcześniej trwających konfliktów, stres, strach, niepewność o sytuację zarobkową czy zdrowotną, przedłużające się napięcie, konieczność dostosowania się do nowej rzeczywistości i zorganizowania na nowo wielu procesów (związanych choćby z pracą zdalną czy opieką nad dziećmi), przewlekłe zmęczenie, ale również wzrost agresji i przemocy, ograniczone możliwości zwrócenia się o pomoc do bliskich osób czy odpowiednich instytucji. Wreszcie brak możliwości spędzania czasu w sposób sprzyjających regeneracji, uspokojeniu emocji czy nabraniu zdrowego dystansu wobec partnera czy domowników. Jeśli do tego dochodzą problemy i sytuacje wyjątkowo trudne takie jak utrata pracy, widmo bankructwa, brak możliwości realizowania kontaktów z dziećmi, poważne, przedłużające się problemy zdrowotne czy strata bliskiej osoby, tym trudniej o spokojne i rzeczowe podejście do zmieniającej się rzeczywistości, empatię, cierpliwość czy motywację do mierzenia się z coraz większymi trudnościami.

Po każdej kolejnej fali zachorowań (i idącymi za tym obostrzeniami) pojawia się coraz to większe zainteresowanie usługami prawnymi, szczególnie tymi dotyczącymi rozwodów. Kolejne lockdowny i przedłużająca się pandemia sprawiają, że wiele osób przyspiesza podjęcie decyzji o rozstaniu i robi wszystko by jak najszybciej zakończyć małżeństwo.

W naturalny sposób w ślad za tym obserwuję stale rosnące zapotrzebowanie na usługi detektywistyczne, które mają stanowić wstęp do zebrania materiału dowodowego bądź posłużyć w sprawie rozwodowej. Z miesiąca na miesiąc odczuwam coraz więcej zapytań właśnie o ten typ zleceń.

Tak dużej intensyfikacji pracy i zainteresowania w odniesieniu do pomocy przy okazji spraw rozwodowych nie doświadczyłem nigdy dotąd.

W mojej ocenie składają się na to co najmniej dwa powody:

1) sam lockdown (ogłoszony dość niespodziewaniem, powracający i przedłużający się) nagle drastycznie zmienił sytuację osób, które weszły na długo przed pandemią w nieformalne, pozamałżeńskie relacje. Praca w warunkach domowych, dużo mniejsza mobilność, konieczność sprawowania większej opieki nad dziećmi i dodatkowe obowiązki a przede wszystkim znacznie mniej okazji i racjonalnych powodów do tego by opuścić miejsce zamieszkania – wszystkie te okoliczności spotęgowały i tak narastającą już frustrację wobec braku możliwości odbywania spotkań czy kontynuowania relacji z kochankiem / kochanką oraz zaczęły jeszcze mocniej wpływać na związek z małżonkiem.
Częste przebywanie razem, na zamkniętej przestrzeni sprawiło również, że wiele osób zaczęło uważniej przyglądać się swoim mężom bądź żonom i śledzić ich zachowania oraz emocje.

Dla osób mocno zaangażowanych w relacje pozamałżeńskie nawet niewielkie poluzowanie obostrzeń sprawiło, że tym bardziej zapragnęły one „nadrobić” minione tygodnie czy miesiące i powrócić do spotkań czy większej atencji. Często nie uszło to uwadze małżonka i sprawiło, że wiele osób postanowiło zweryfikować podstępowanie partnera i upewnić się czy przyczyna zmiany jego zachowania leży właśnie w trwającej, bliskiej relacji z kimś innym. Niektórzy próbują dość prawdy na własną rękę, inni za sprawą porady otrzymanej od przyjaciół, doradców czy prawnika podejmują decyzję o wynajęciu detektywa.

2) Odosobnienie – wynikające czasem z konieczności realnego odizolowania się z obawy przed Covid-19, ale niejednokrotnie również z chęci zrobienia tzw. „przerwy” i dania sobie czasu na to by od siebie odpocząć. Wyprowadzka z domu, która miała być czasowa często okazywała się być rozwiązaniem na stałe, planowanym już dużo wcześniej, ale teraz niejako „usprawiedliwionym” okolicznościami. Krótko mówiąc - lockdown w wielu przypadkach ułatwił podjęcie decyzji o rozstaniu, a w konsekwencji o rozwodzie.

Tak zaplanowane i metodyczne działanie, związane ze stałych ochładzaniem relacji, od razu wzbudziło podejrzliwość drugiej strony i zaczęło nastręczać pytania o realny powód wyprowadzki małżonka i chęć dojścia do prawdziwych powodów zmiany zachowania. U opuszczonych osób dość często pojawia się pragnienie znalezienia odpowiedzi, które z kolei sprawia, że szukają one pomocy u terapeutów, a z czasem również u radców prawnych i detektywa. 

Mam również spostrzeżenia związane z tym, że pandemia nieco inaczej wpłynęła np. na osoby, które wykonują wolne zawody bądź prowadzą własne biznesy - choćby dlatego, że ich praca w większym stopniu sprzyjała możliwości kontynuowania pozamałżeńskich relacji (choćby przez wzgląd na możliwość odbywania podróży „służbowych” :) nieformalnych spotkań czy częstszego przebywania poza domem).

Wiele nowych, pozamałżeńskich relacji miało swój początek w Internecie. Wobec braku możliwości odbywania bezpośrednich spotkań oraz w połączeniu z narastającym konfliktem czy coraz większym spadkiem zainteresowania małżonkiem, wiele osób spędzało czas w sieci i to za sprawą tego medium poznawało nowe osoby. Naturalnym „remedium” na małżeńską nudę okazały się być portale randkowe czy aplikacje dla dorosłych. Zapoczątkowane tam znajomości niedługo później były kontynuowane także "w realu".

Pandemia jeszcze bardziej uwypukliła problem alkoholizmu i jego destrukcyjny wpływ na rodzinę i relacje małżeńskie. Uzależnienie od alkoholu zawsze było jedną z najczęstszych przyczyn rozwodów (co miało także potwierdzenie w prowadzonych przeze mnie sprawach), jednak bardzo wyraźny wzrost zapytań o pomoc i większa niż dotąd determinacja w chęci uwolnienia się z toksycznej relacji była dla mnie szokująca.

Kolejne lockdowny i mniej lub bardziej uzasadnione izolowanie się wielu osób (w tym także większe ograniczenia dotykające dzieci ze strony rodziców) spotęgowały problem alienacji rodzicielskiej. COVID dla sporej grupy osób stał się pretekstem do tego by utrudnić bądź wręcz uniemożliwić byłemu małżonkowi bądź parterowi odbywanie spotkań czy realizowanie kontaktów z dzieckiem. Pozbawieni tego prawa rodzice niejednokrotnie przeżywali poważne załamania.
Nieznana bądź nieujawniana dotąd skłonność jednego z rodziców do tego by manipulować dzieckiem i celowo utrudniać mu kontakty z drugim z rodziców okazała się być mocno zaskakująca. Dodatkowo coraz częściej obserwuję rosnący strach odseparowywanego rodzica przed tym, że długa przerwa w spotkaniach czy kontakcie z małym dzieckiem może rodzić nie tylko jego nieufność, ale także skutkować płaczem, strachem i unikaniem widzeń.

Jak jeszcze bardziej zmieni się sytuacja po kolejnym, długim czy jeszcze bardziej dotkliwym lockdownie? Wiem jedno – zarówno prawnicy jak i detektywi na pewno będą doświadczać coraz większego zainteresowania swoimi usługami a problemy rodzinne i pogarszające się relacje pomiędzy małżonkami będą zdawały się nie mieć końca.

 

Autor: Detektyw Kami Mikrut
detektywmikrut.pl